Nęci, kręci, nie ma sensu się opierać, jak jest faza, nic nie poradzisz 😉 Nadszedł czas na foamiran w moim craftowym życiu i już!
Foamiran jako materiał, jakoś nie wydawał mi się dla mnie atrakcją, nawet, gdy zrobione z niego kwiaty zachwycały mnie coraz bardziej.
Papier, owszem. No ale, bo to pierwszy raz zmieniam zdanie? Próbowałam się trochę bronić, ale nie za bardzo.
Z każdą nową ścieżką do odkrycia wiążą się:
- czas na oglądnie tego, co tworzą inni
- czas na tutoriale, by odważyć się samemu coś zrobić
- czas na skompletowanie niezbędnych materiałów
- czas na wyszukanie narzędzi i ich sprawdzenie
- czas na pierwsze próby, który nieraz potrafi zniechęcić
- ekscytacja i szczęście :))
I mimo tego wszystkiego, a może właśnie ze względu na to, jak zawsze i jak prawie każda z nas – poszłam na to!
Co z tego, że znów trzeba kupić, nauczyć się nowego, jak to, co zaczyna wychodzić tak zakręci, że chcemy więcej i więcej!
A jest od kogo czerpać!
Podpatrywałam, chodziłam i chodziłam aż mnie zauroczyły tak mocno, że musiałam spróbować swoich sił.
Mamy tak mocne w tym fachu scraperki, że żal by było nie skorzystać i zaczerpnąć dla siebie czegoś dobrego z ich dorobku i doświadczeń.
Nie sądziłam, że wciągnie mnie aż tak, ale powiecie pewnie, że każda tak sądziła. Kto robi, ten doświadczył – kwiatuszki z foamiranu same się proszą – jeszcze ja, mnie zrób! Jeszcze niedoskonałe, ale coś świta:
Ja póki co smakuję, szukam, próbuję, uczę się.
Jak to przy czymś nowym, zachwyca mnie wszystko ale już wiem, że po pierwsze
nie da się od razu robić na poziomie mistrzowskim
po drugie, trzeb iluś prób, aby efekt nas zadowalał.
Nie pomaga fakt, że w sieci szaleństwo kwiatowe i taki wachlarz możliwości.
Nie pomaga oczywiście w tym, by przestać to robić! No więc wsiąkam i wcale się nie ratuję 😉
Dużo przede mną tego foamiranowego szkolenia się.
Ale to, co zrobiłam już daje wielką satysfakcję i jak patrzę na te moje kwiatki, to aż mam ochotę je powąchać – pewnie też tak macie, jeśli tworzycie kwiaty z foamiranu 🙂
Świetne jest też to, że kwiatki są po coś – do wykorzystania. Już się biorę za zrobienie z nimi kartek, bo przecież głównie po to one powstają na Klonowej.
Moja nowa zabawa trwa, póki nie zastąpi jej inna, a taka się pojawiła równocześnie niemal. Ale o niej potem, potem…
Piękne Twoje kwiatuszki. Będą wspaniałą ozdobą kartek. Muszę i ja zmobilizować się bo foamiran od dłuższego czasu leży i cierpliwie czeka.
Dobrze że się nie psuje! Doczeka i zakwitnie 🙂
Pięknie Ci wychodzą, nawet te pierwsze cieszą i ja miałam tak samo – z każdą kolejną próbą wychodziło lepiej? A u mnie też faza – ale na albumy? wczoraj cały dzień i pół nocy zarwanej, ale zrobiłam swój trzeci album i jak to cieszy potem trzymane w ręku?? czekam na kolejne cuda spod Twojej ręki???
Bo tak to dokładnie wygląda!
Śliczne kwiatuszki Inko, aż trudno uwierzyć, że to Twój debiut.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Próbowałam jakiś rok temu ale coś nie zaiskrzyło 😉 wróciłam z lepszym nastawieniem no i jest więcej czasu.. 😉
Śliczne Twoje kwiatki, a jakie ciekawe mają środki:)
OJ, zazdroszczę Ci tej fazy! Ja nawet byłam na warsztatach stacjonarnych u mistrzyń i jak nic foamiran mnie nie kręci 😉
Kwiatki prześliczne, prawie jak żywe 🙂